Wiadomo, dość ciężko się ogląda, sceny dramatyczne śmieszą, dwupłatowce na niebie wyglądają jak muchówki... Ale jednak to film sprzed 83 lat i trzeba za to docenić Howarda i ówczesnych filmowców, rewolucyjne ujęcia walk powietrznych (te najbardziej mi się podobały). I tamta technika...
W końcu doczytałem, że to film z epoki tzw. Pre-code Hollywood. To okres zanim amerykańce wprowadzili cenzurę w filmie przy pomocy kodeksu Haysa (Hays code).
Lepszy od Aviatora, który opowiada o postaci Hughesa, ale jest nudnawy. W 1930 ten film musiał robić niesamowite wrażenie. Naprawdę widać, że wydano na niego
mnóstwo pieniędzy
3 pilotow zginelo podczas krecenia tego....
znacie jeszcze jakies filmy,podczas ktorych zginal jakis aktor?
Jak na film z tamtych lat to mi się bardzo podobał, szczególnie ta akcja z zeppelinem. Naprawdę cudeńko. Całość kojarzyła mi się ze "Skrzydłami" czyli pierwszym Oscarowym filmem, ale skoro Hughes kochał samoloty, musiał uwielbiać ten film. Podobieństwo jest chociażby w tym, że to losy dwóch facetów latających...
świetna 20-sto paro minutowa scena z operacją zniszczenia objektu aliantów przez zeppelin niemiecki (oczywiście zasługa zrówno jednostki zwiadowczej (observer's car) spuszczonej wśród chmur z zeppelinu oraz biedactw w postaci niższych rangą żołnierzy wyskakujacych na polecenie z zeppelinu aby zwiększyć prędkość...