Hughesa, nawet Hawks tutaj dużo nie pomógł. Ale z drugiej strony wyszedł dość ciekawy i zabawny western. W sensie ze miał dużo motywów komediowych, nie chodzi mi tu o nieudolność, choć widać wielkie braki jeśli chodzi o scenariusz, czy nawet aktorstwo. Pomimo tego wyszedł ciekawy film. Bardzo zaintrygowała mnie rola kobieca, która cały czas próbuje zabić przystojnego Billy the Kida. No i ogólnie miejscami jakbym miał co najmniej do czynienia z parodią filmową, np scena gdy gonią ich indianie, oni po prostu uciekają i koniec - żadnej większej akcji jak w tego typu filmach (tak genialne, że aż mi się skojarzyło z motywami Chaplina, np początek Gorączki złota z niedźwiedziem;p) No tak czy siak wyszedł zabawny i ciekawy film z cyckami Jane Russell i przystojnym Jackiem Buetelem...
A no właśnie a propo konia, Doc i Billy ciągle coś do siebie mają, ale tak naprawdę ta ich nienawiść przypomina raczej miłość. Zresztą jest kobieta, ale ona się w ogóle nie liczy, co prawda ważny jest koń, ale zawsze jest potrzebny jakiś czynnik łączący dwóch facetów mających na siebie ochotę. No ale ja to mam dziwne skojarzenia;p A scena pojedynku jest cholernie słodka, ta między zakochanymi czyli Billym i Dociem:) Ale tak se myślę, że to nie musi być błędna interpretacja skoro w tym czasie Howard romansował z jednym aktorzykiem;p

A co ja się będę patyczkował - nieźle popieprzony film! ale zakończenie genialne