PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31675}

Ostatni brzeg

On the Beach
7,2 3 202
oceny
7,2 10 1 3202
6,7 11
ocen krytyków
Ostatni brzeg
powrót do forum filmu Ostatni brzeg

Uwielbiam tego typu filmy i po tym także wiele sobie obiecywałam, zwłaszcza z uwagi na wysoką ocenę. Jednak film był ogromnym rozczarowaniem- nie z uwagi na archaiczne aktorstwo czy słabe efekty specjalne (to wszystko jest zrozumiałe i nie tylko nie wpływa na ocenę, ale wręcz tworzy nostalgiczny klimat). Chodzi mi o absurdalne podejście do psychologii człowieka- zarówno jako jednostki, jak i w grupie. Ludzie wiedzą, że zostało im nie pół godziny, ale pół roku życia. I nie budują schronów. Nie schodzą do kopalń. Nie snują nierealnych, desperackich planów kolonizacji Księżyca, itp., itp. Oni po prostu żyją jak co dzień- chodzą do pracy, organizują przyjęcia, przyjmują ze stoickim spokojem śmierć bliskich. Człowiek tak nie postępuje! Oczekiwałam społecznych rozruchów- napadów na sklepy (poużywajmy, póki możemy), powstania nowych sekt religijnych (w nadziei na niebo), ostatecznie choćby zbiorowej załamki i depresji, ale przede wszystkim walki, walki! Mamy ją zapisaną w genach, to kwestia gatunku. Dla mnie film jest bardzo słaby, ponieważ autorzy mieli wspaniały pomysł, ale wyłożyli się na kompletnej dehumanizacji bohaterów.

MalyPigmey

You are wrong. Pewnie dzisiaj by tak było, nawet powstały o tym filmy, ale film kręcono w schyłku lat 50-tych (chociaż pokazywano połowę '60) a więc przed czasami rewolucji kontrkulturowej, w erze powszechnej kindersztuby, co zobowiązuje... i cywilizację należało zakończyć z godnością. "Innego końca świata nie będzie" jak napisał klasyk.

ocenił(a) film na 9
MalyPigmey

Nie ma to jak rozpatrywać film pod kątem nauk społecznych, ten koniec w filmie nie jest na początku pewny i ludzie żyją nikłą nadzieją, okręt płynie przecież do San Francisco by sprawdzić kontakt z nadajnika i ten nadciągający koniec jest pewny dopiero w drugiej połowie filmu. Dwa akcja dzieje się na okręcie i w Australii jeszcze przed epoką społeczeństwa wielokulturowego i to także w jakimś małym mieście.

ocenił(a) film na 9
hagen_filmweb

a'propos "dwa": małe miasteczko to ma być Melbourne... Ciii... lepiej przeedytuj posta, bo się Australijczycy obrażą, bo to całkiem zacne i spore "miasteczko" (i takie też było nawet w latach 50-tych, a do tego cały czas rośnie!)

ocenił(a) film na 9
olo_waw

Akcja nie dzieje się jednak w centrum miasta, a mamy poczucie prowincji, sielskości, normalnego życia co jest tu zabiegiem celowym.

MalyPigmey

Film stanowi adaptację książki. W książce tak właśnie było - ludzie nie uciekali, nie panikowali, a raczej byli pogodzeni z losem. Co więcej, nawet nie było exodusu ludzi z północy na południe. Myślę, że mogło to wynikać z tego, że wszyscy i tak wiedzieli, że nie ma przed tym ucieczki, gdyż - jak wspomniano w książce - potrzeba było ok. 20 lat by promieniowanie znikło na tyle, by można tam było żyć. Nawet dziś, 60 lat później trudno byłoby przeżyć 20 lat w schronie.

pafffcio86

Czytam własnie i oglądam reportaże z Austarlii. Dramat! Pożary trawią najbardziej zaludnione obszary tego kontynentu. Zamożni i pewni swojego wygodnego bytu Australijczycy, siedzą osmaleni dymem i pożogą na plażach wraz z resztkami uratowanego z żywiołu dobytku i swoimi zwierzętami. Wokół czerwone dymy, smog i smród spalenizny, a w oddali szalejące pożary, bez szans na ugaszenie w prawie 50 stopniowych upałach i kompletnej suszy...Przerażenie, zaskoczenie, niedowierzanie, to widzę na ich twarzach. Ta sytuacja wzbudza moje współczucie i solidarność z tymi ludzmi. Jak to? Taki bezpieczny ląd,ostatni brzeg? Tu uciekali zawsze prześladowani, załamani, po wojnach, bez braku możliwości powrotu do swoich ojczyzn, w których czekała ich tylko śmierć lub więzienie.. Tam znależli swoje miejsce założyli rodziny. Biali polityczni uciekinierzy z Afryki, Azjaci uciekający przed reżimami . Dla nich to teraz głęboki problem psychologiczny, utraty poczucia tak długo trwającego bezpieczeństwa, braku konfliktów wojennych, terroru, itp. Chociaż wielu z nich już odeszło ,ze względu na wiek lub choroby.jak mój krewny, który zakotwiczył w Sydney jako były żołnierz Andersa, w latach 40 tych ubiegłego wieku, a odwiedził swoją ojczyznę po raz pierwszy dopiero w roku 1980, w krótkim okresie rządów Solidarności, by potem wrócić ponownie dopiero w 1990 tym, z przyczyn politycznych .

Jako młoda adeptka anglistyki, przeczytałam ok pół wieku temu powieść "Ostatni Brzeg", Nevila Shute , która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Od tamtego momentu zawsze myślałam o Australii jako o ostatnim kontynencie , który mógłby dosięgnąć jakikolwiek kataklizm, wojny, a także problemy ekologiczne. Było to nazbyt naiwne myślenie. A więc nie ma już nigdzie ostatniego brzegu na naszej planecie?!

ocenił(a) film na 9
grared

ładne i prawdziwe :)

ocenił(a) film na 6
grared

Nowa Zelandia jest ostatnim brzegiem ;)

grared

Ameryka Południowa! Chile! Urugwaj!

MalyPigmey

Klimat jak w "Melancholii" von Triera. Rzeczywiście, czegoś tym ludziom brakuje.

Miałem dysonans przy scenie wyscigów, w których gineli ludzie (najprawdopodobniej), a bohaterowie wiwatowali - taka niezgodność konwencji. Ale może to nie problem konwencji, tylko zobojetnienie - oni już przeżyli jedną apokalipsę i czekają, aż los postawi kropkę nad tą cywilizacją.

A na księżyc nie lecą, za to na Marsie już jest kolonia. Tu przepowiednia też się nie sprawdziła. Kolonizacja Marsa to zadanie większe niż na dekadę :)

ocenił(a) film na 9
MalyPigmey

O co walczyć? O pieniądze? Nie mają już w zasadzie wartości/przyszłości... O żywność? Jest rozdzielana, ale jej wystarcza (póki co)... O wódę? Nie zdążą przepić tego co mają... No to może "o kobiety"? Wtedy (IMHO) panowały ciut inne zasady społeczno-kulturalne, więc tego typu anormalne zachowania raczej traktowano jaki marginalny wybryk niegodny nadmieniania w filmie... Budować schrony! Świetny pomysł... tylko trochę czasu mało, no i zasobów (choćby żywność), poza tym w tamtych czasach trudno było sobie wyobrazić możliwość utrzymania nawet niewielkiej grupy ludzi LATAMI pod ziemią (tlen, jedzenie, medycyna). Sekty - to było społeczeństwo mocno mono-kulturalne - tutaj formę sekty sprawował ten wiec "there is still time". Nadzieja na to, że opad radioaktywny nie przeniknie na półkulę południową podtrzymywał "normalność", czyli chodzenie do pracy, spotkania towarzyskie itp. A gdy już wiadomo, że nie ma ratunku? Nie wygląda na to, by ktokolwiek miał mieć do kogokolwiek pretensje z racji nie pojawienia się w pracy (choćby scena admirał-sekretarka/adiutantka pod koniec). Scena z wyścigu samochodowego? Prosty "spust" napięcia społecznego, niemniej, powiedzmy, "cywilizowany" - mamy krwawy sport (niespotykany wówczas), który hamuje nerwowe nastroje, a że ludzie klaszczą? Jedni może dlatego, że wygrywa ten na którego stawiali, a drudzy dlatego, że zobaczyli, że jakiś kierowca miał już odwagę na takie zakończenie życia, z jakim liczył się w czasie swej pracy, i że ma już za sobą to, co widzów rajdu dopiero czeka, czyli śmierć... Tym, którzy tak nie potrafią/nie mogą pozostaną, również rozprowadzane, medykamenty... No i ciągle w tle muzyczka "Waltzing Matilda" w wydaniach to bardziej skocznym, to bardziej lirycznym :-) Więc nie zgadzam się z opinią, że film "słaby"! I polecam wszystkim obejrzenie, a żeby się dobić, nie specjalnie polecam słabiutki remake z 2000r, już w kolorze, z ciekawszymi "efektami", lepszymi sceneriami, i drewnianą grą aktorską (no może lepiej uchwycono miłość Moira-kapitan Towers, choć postacie zagrane znacznie gorzej niż w adaptacji z 1959r)! Przy tej pozycji można ponarzekać! Przeczytajcie książkę, której ten film jest adaptacją: autor Nevil Shute, tytuł oryginału jak i filmu "On the Beach", po polsku też tak jak i film "Ostatni brzeg" - polskie tłumaczenie całkiem niezłe - czytałem tą wersję z idiotycznym, nie pasującym mi do niczego, motylkiem na okładce, chyba jedno z pierwszych wydań, ale oryginał czyta się chyba lepiej, jest bardziej ekspresyjny, a jest dość prostym językiem napisany.

ocenił(a) film na 3
olo_waw

Gdyby faktycznie ludzie rezygnowali z walki o przetrwanie tylko dlatego (że tak pozwolę sobie napisać), że nie ma już nadziei, to nie słyszelibyśmy historii o Żydach ukrywających się miesiącami w cuchnących kanałach; o desperackich ucieczkach z obozów pracy, wymagających przemierzenia pieszo setek kilometrów; o pielgrzymkach do miejsc słynących z uzdrawiania gdy lekarze powiedzą, że choroba jest nieuleczalna, itp. Nie twierdzę, że powinno się zakończyć happy endem- zeszliśmy pod ziemię, polecieliśmy na Marsa- przetrwaliśmy! Absolutnie nie- oni faktycznie byli z założenia skazani na śmierć. Ale to człowiekowi nie wystarcza, żeby porzucić nadzieję.
Książkę również czytałam i także nie podzielam zachwytu nad nią- podobnie jak film, wydaje mi się sztuczna. Oto my, wzgardzeni przez świat potomkowie wyrzutków, jesteśmy od wszystkich lepsi- pozostajemy dumni i trzymamy fason do końca! To bzdura- głównym mechanizmem ewolucji jest walka o przetrwanie, i jest to mechanizm niemożliwy do stłumienia- może okazjonalnie na poziomie jednostki, ale nie społeczeństwa. To zadecydowało o naszym powstaniu, rozwoju i trwaniu, i to też zwyciężyłoby w chwili grozy. Ostatecznie jesteśmy zwierzętami i w momentach trwogi niemożliwej do ogarnięcia naszym eleganckim, rozwiniętym mózgiem, korzystamy z tych głębokich instynktów, które pozostały nam po płazach, a które karzą nam podejmować absurdalne terytorialne walki i rozmnażać się wbrew logice. Wiem, generalizuję, ale rozpatrujemy właśnie sytuację społeczeństwa, nie jednostki. Gdyby to był film o jednym człowieku, który pozostaje niewzruszony i opanowany w obliczu katastrofy ALE ukazanym na tle społecznego obłędu- wszystko byłoby do zaakceptowania. Ale to jest bajka o papierowych ludziach w chocholim tańcu. Oczywiście to tylko moje zdanie ;)

MalyPigmey

Posłuchaj kolego. Ten film to jest studium nad człowiekiem w skrajnej sytuacji życiowej. Nigdy takiej nie przeżyłeś i obyś nie przeżył.
Bierz ten film jakim jest.
To jest jego wspaniałość.

ocenił(a) film na 3
kamykglaz

"Bierz ten film jakim jest"? Tożto zaprzeczenie idei tego portalu- tutaj się o filmach dyskutuje, a nie przyjmuje bezkrytycznie.
Czy to właśnie nie jest najwspanialsze, że każde z nas, komentujących, odebrało ten film inaczej? Gdybyśmy wszyscy myśleli tak samo, byłoby nudno ;) Pozdrawiam!

MalyPigmey

Nudzisz. Lubisz bić piane. Powodzenia.

ocenił(a) film na 6
MalyPigmey

O czym Ty w ogóle piszesz? Chyba sama nie wiesz. Obejrzałaś kilka filmów katastroficznych i myślisz, że jesteś ekspertem z psychologii społecznej. Dziewczyno przeczytaj co napisałaś zanim to opublikujesz bo żal czytać.

MalyPigmey


bycie DURNIEM nie jest zabronione, ale czy koniecznie trzeba sie tym chwalić?

ocenił(a) film na 5
kotbury

Każda twoja (specjalnie z małego t) wypowiedź (a raczej zdanie z małej literki) jest odpowiedzią na to pytanie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones