Wspanialy film, swietnie zrealizowany i wyrywajacy sie nieco z konwencji amerykanskiego westernu. Pierwsze dzielo Penna i jak dla mnie najwieksze, chociaz 'maly wielki czlowiek' depcze mu po pietach. A tak nawiasem mowiac to skad wzial sie ten tytul :'gwiazda szczescia...' :) , ja widzialem go jako 'bron w lewej rece'
Hmm, mi się momentami wydawał trochę "przegięty" (jak to w klasycznych westernach), ale Newman zagrał rewelacyjnie. Jeśli chodzi o Penna, to moim zdaniem "Mały Wielki Człowiek" wyszedł mu dużo lepiej ;-) Fakt jednak, że typowe amerykańskie westerny mają z miejsca u mnie 2 punkty na minusie i choć 'Broń w lewej ręce' rzeczywiście 'wyrywa się nieco z tej klasycznej konwencji', to w dużej mierze wciąż w niej tkwi ;P