zabily ten film ---------- ta pani byla beznadziejna i bez kobiecego powabu - chyba Howard-pedi by na nia polecial - no wlasnie - nie ten aktor do roli Hughesa. I nie ten rezyser - zdazaja mu sie puste emocjonalnie widowiska . Hughesa powinien zagrac facet a nie budyń.
Moja propozycja byla by taka:
rezyser: Milos Forman
Hughes: Christopher Lloyd (I)
Nie zgodzę się z Tobą, niestety. Według mnie para DiCaprio-Blanchett, bo o nich jak przypuszczam Ci chodzi zgrała się rewelacyjnie. I nie wiem co Ci przeszkadzało w rezyserii Martina Scorsese;/
Musiałam na to odpisać, bo właśnie obraziłeś moich ulubionych aktorów, którzy aktorami są świetnymi.
Absolutnie, nie. Leo zagrał swietnie. Właśnie, że oddał to jakim był Hughes, raz uwodzicielski, raz zalękniony i bojący się wszystkiego. Niesamowicie dopasował sie do tej roli, a wiem to bo wcześniej widziałam zdjęcia H. Hughesa i prawie skończyłam czytac jego biografię. Wiesz, Co- Mam dosyc już bronienia aktorów, którzy właśnie mają talent i uznanie w branży.
Absolutnie, to nie prawda. Leo świetnie sie spisał. Oglądałam zdjęcia H. Hughesa, oraz prawie już przeczytałam jego biografię. wspaniale oddał klimat jego osoby. Właśnie Leo rewelacyjnie manipuluje emocjami na ekranie.
M. Scorsese juz dobrze wiedział kogo zatrudnic...
A co do Cate, fakt - pięknością to nie jest, ale to dobra aktorka.
A w tej branży to sie liczy. Sluchaj, jeżeli szukasz modeli, czy modelki to popatrz na "Słoneczny patrol" a Filmy Martina zostaw w spokoju.
Zgadzam się co do Twojej oceny kreacji Leo jako głównego bohatera. To niezwykle utalentowany aktor, który swą grą zawsze potrafi niezwykle przenikliwie i autentycznie oddawać wszelkie emocje postaci. W tym wypadku niezwykle naturalnie i fascynująco zaprezentował złożoność osobowosci Hughesa. Zresztą,trudne,skomplikowane psychologicznie "przypadki"są mistrzostwem w jego wykonaniu. Nasuwa się tu postać Arniego z "Co gryzie Gilberta Grape'a". Fenomen sam w sobie. A film "Aviator" jest jednym z najlepszych jakie widziałam i w jakich grał ten świetny aktor.
a wg mnie,chociaż aviator jest filmem bardzo dobrym,Di Caprio-chociaż byl naprawdę niezły w tej roli-nie do końca do niej pasował.Były takie sceny które przemawiały za nim ,jak i te w których nie do końca był przekonywujący.Jeśli ja miałbym wybierać to Hughesa zagrałby A.Eckhart,a reżyserie powierzyłbym sobie:D.... żaden problem wyreżyserować coś jeśli ma się olbrzymi budżet,gotowy scenariusz i setki,jeśli nie tysiące ludzi współpracujących na planie.
Bartosz, to ja już Cię nie rozumiem ?????. W końcu, bronisz AVIATORA czy go żle oceniasz?
hehe :) wiesz ja po prostu chce żeby ludzie stali się obiektywni,a nie żeby pisali że aviator jest beznadziejny bo tak uważają znajomi znajomych lub z powodu jakiejś marnej recenzji-np w Gazecie Wyborczej:).I tutaj mimo,że uważam że film jest bardzo dobry,to jeśli mam być obiektywny -mimo mojego szacunku,sympatii do Di Caprio-to wg mnie taki Eckhart jak dla mnie pasowałby bardziej do roli Hughes'a.Pasowałby bardziej!! -czyli Di Caprio zagrał fajnie,ale jeśli zależałoby to ode mnie dzisiaj,to Hughes'a zagrałby Eckhart.I tylko na tym to polega.Nie zgadzam się że Di Caprio grał jak budyń,bo pewnie autor tematu sam ma jakieś frustracje wagowo-społeczne,ale jedynie przychylam się do tego że Hughesa mógłby zagrać ktoś inny,co wcale by nie musiało to oznaczać że Aviator wówczas byłby filmem roku czy zdobywcą żydowskiego Oscara-chociaż antysemitą nie jestem:D Po prostu tu też jestem obiektywny...a jeśli chodzi o Lloyda to by było nieco niezrozumiałe gdyby 66 latek mialby grac 30 letniego Hughesa,chociaż może się mylę:P
ten Christopher Lloyd pasowal mi do tego filmu z roli w "Addams Family" --------moze i ten Aaron Eckhart by sie nadal ale bardziej w pornolu - meska twarz to fakt, lecz niestety galopujaca glupota z niej promieniuje.
A ja nie wyobrażam sobie innego aktora w roli Howarda. H. Już zawsze jego twarz będzie dla mnie twarzą Leo.
Leo i Cate B byli wspaniali w swoich rolach, a sam film jest prawie że perfekcją.
Małe sprostowanko - bo doczytałam książkę do tego momentu------Howard Hughes najprawdopodobniej był heteroseksualny. Mit o jego homoseksualiźmie powstał na podatawie tego, że bardzo przyjaźnił się z Cary Grantem. Była to przyjaźń na tyle osobliwa, że uważano, że panów łączy także łóżko. Oficjalni biografowie H.H. zaprzeczają jednak temu.