Nie powiem, żeby coś w tym filmie mnie powaliło... A szkoda, bo życie Howarda Hughesa jest interesującym materiałem na film. Może moja opinia jest zdeterminowana przez niechęć do Boskiego Leonarda, który, wg mnie, zagrał beznadziejnie... (druga sprawa, że do roli nie bardzo pasował...prawdziwy Hughes jest o niebo przystojniejszy:p) Ale (stety, niestety) pewnie zgarnie "Aviator" parę statuetek...