Niestety popsuł trochę film, bo jest to postać albo kiepsko napisana, albo kiepsko zagrana.
Wprawny polityk nie pokaże po sobie zakłopotania, choćby mu właśnie powiedzieli, że zostało mu pięć minut życia. A na każde niewygodne pytanie znajdzie odpowiedź tak wymijającą, krętacką i pełną erystyki, że rozmówca sam zapomni, o co w ogóle pytał.
Tymczasem Brewster na posiedzeniu komisji dał się Hughesowi podejść jak dziecko, miotał się, tłumaczył nieporadnie, mimo iż na dobrą sprawę mógł wszystko uciąć zdaniem "komisja dotyczy pana, nie mnie".