Od strony czysto filmowej nie mam do filmu zastrzeżeń, jeśli przynudzał to jedynie chwilami, ale poza tym było na co popatrzeć i właściwie jak to w przypadku biografi mało znanych osób bywa, nie było wiadomo czego się za bardzo spodziewać w dalszej części. Najlepsze sceny to kręcenie Aniołow piekieł w przestworzach i scena w toalecie, która mnie totalnie przerazila - na myśl o myciu aż do krwi, aż mnie ciarki przechodzą. No i oczywiście scena z przesłuchaniem przed komisją.

A od strony oceny samego głownego bohatera to choc zdaje sobie sprawę, że gosciu tak naprawdę był nieco gorszą osobą, anieżeli postać przedstawiona w filmie, ale i tak sądzę że był wielki, dlatego że 99% z nas gdyby odziedziczyło fortunę myślałoby tylko o jej wydaniu albo pomnożeniu. Chcielibyśmy kupować nowe posiadłości, luksusowe samochody, zwiedzić caly świat, zapewnić przyszłosć dzieciom, co mądrzejsi zainwestowaliby albo założyli własne biznesy, oczywiście do tego dziewczyny itd. nieliczni realizowaliby jakieś egoistyczne pasje typu prywatna kolekcja dzieł sztuki. . . a kto dziedzicząc olbrzymią fortunę potrafilby się nią podzielić ze społeczeństwem realizując swoją pasję, chcąc wyrazić siebie ? Współczesne kino to komercja, jest robione tak aby sie podobać szerokim masom i podoba się szerokim masom, jest konformistyczne i nastawione na zysk - a gośc potrafił zrobić epicki film wg swojej wizji, o ktorym od początku było wiadomo ze nie zarobi na siebie aby pozostawić coś po sobie i ucieszyć ludzi. . . a film ten do dzisiaj robi niesamowite wrażenie :) Potrafił bić rekordy, dając radość ludziom, rozwijać przemysł lotniczy niejednokrotnie topiąc siano w projektach bezużytecznych samolotów, nie bał się też wsiadać do nich i wykonywać akrobacji których wykonywania bali sie profesjonalni kaskaderzy. . . a mógł po prostu żyć jak próżniak, jak rodzina jego pierwszej filmowej kobitki :)