Dla mnie niestety duże rozczarowanie. Stewart mocno się stara, ale ani na chwilę nie znika z ekranu i właściwie cały film płacze. Od początku. Bardzo mnie to zmęczyło. Jest szczęśliwa tylko wtedy kiedy prowadzi samochód. Całość zrobiona na jednym tonie. Kilka zagrań żeby film był bardziej przystępny, ale scenarzysta miał ciężką rękę. Ja nie uwierzyłam w to wszystko. Nie kupiłam. Zabrakło autentyczności.
Stewart dostanie pewnie nominację do Oscara. Dobra muzyka, świetne zdjęcia i kostiumy i to tyle.
Dokładnie. Takie same odczucia miałam oglądając "Jackie" z Natalie Portman. Cały film zagrany na jednej nucie, rozwleczony do granic możliwości i w zasadzie przez to mega sztuczny. Od strony wizualnej majstersztyk. Stewart jak dla mnie zagrała tak samo jak w swoich poprzednich filmach czyli...nijak.
taki jest Pablo i można się było tego spodziewać, bardziej niszowo niż popcornowo, mnie kupił psychodelicznym podejściem do Elżbiety i spółki, ale też lekko rozczarowałem się, brakuje tu jakieś zgrabnej historii i tak trochę przynudza
Zgadzam się. Zwiastun mnie zaciekawil i przyciągnął do kina. Jednak film kompletnie nie w moim stylu. Po 15 minutach miałem dość, ale nie lubię wychodzić w trakcie, zawsze chce zobaczyć jak skończy się historia. Tu jednak takowej praktycznie nie było, film przynudza i niektórzy nie mieli oporów aby wyjść z sali w trakcie. Kristen wygląda pięknie, oczywiście jak nie ma swojej umeczonej miny, która pamiętam że Zmierzchu, aktorsko nic się nie zmieniła, po prostu pięknie wygląda fizycznie. Super zdjęcia i kadry, lubię taki angielski komat. Jednak mnie dodatkowo irytowala muzyka, nie lubię jazzu i strasznie mnie meczyl w niektórych scenach. Ogólnie spodziewałem się trochę czegoś innego także moja ocena słaba.
O Jezu dokładnie, nie wiem czym ludzie się tak podniecają, Kristen wyglądała z tym ramieniem jakby miała tik ...
Muzyka bardzo irytująca.
Mam niestety podobne odczucia, fajny angielski klimat, ale mnie jakoś Stewart nie do końca przekonała.
Zgadzam się prawie ze wszystkim o czym mówicie. I właśnie te rzeczy uważam za najbardziej interesujące biorąc pod uwagę o czym dla mnie był ten film. Muzyka, gra Stewart itd. wielokrotnie sprawiały że czułem się niekomfortowo i jak w klatce. To dzięki nim można było wczuć się w rolę głównej bohaterki. Ona sama od początku nie chciała tam być i film prawie od początku sprawił że ja sam nie chciałem. Bardzo mi się podobało to filmowe doświadczenie.
Nie podoba mi się ta otoczka która została wokół Kristen zrobiona. Wokół Jej twarzy i mimiki. Umiem się odciąć po prostu od poprzednich ról.
Z wszystkich "Dian" które do tej pory były w kinach to ona jest najbardziej podobna i z postury , sposobu chodzenia.
Możemy zobaczyć jak to mogło wyglądać od środka na spotkaniach rodzinnych.
Czasami zbyt głośne melodie powodowały że faktycznie dramatyzm konkretnej sceny był dopasowany. Ale czasem był aż za bardzo i mnie drażnił.
Klimat szarobury i piękne wnętrza, to to co bardzo lubię i wnikanie do ludzkiej psychiki i tego z jak z dużymi trudnościami i niezrozumieniem może mierzyć się bohater.
Idziesz na film o bohaterce która jest w absolutnej rozsypce, mąż ją zdradza, dusi się w tym świecie w którym żyje, cierpi na bulimie i jest na granicy tego by się zabić - dziwisz się że jest smutno i że ona ciągle płacze... serio?
Film idealnie wpasowuje się w kryteria Akademi filmowej. Okrojony do zdobycia Oskara.
Wrzucasz to do takiego kotła, okraszasz go słabym scenariuszem oraz motywem Rodziny Królewskiej.
Mieszasz to wszystko przez chwilę i voila - gotowa statuetka.
xManilax Masz rację ;) - zresztą zapomniałem że nie ma tutaj przedstawicieli mniejszości.
Zgadzam się z recenzją. Kristen ewidentnie stara się zagrać rolę wierną "oryginałowi" lecz mam wrażenie, że pierwszy i drugi akt filmu jest nad wyraz przeciągnięty. Co prawda, film odzyskuje "świeżość" w zakończeniu, lecz mnie (odnosząc się do pierwszej części filmu) - na przykład - wystarczyła jedna scena pomylenia stroju lub niedogadania się z służbą by zrozumieć stan psychiczny Diany. Dalsze (podobne) sceny stają się nużące, gdyż tak naprawdę "już to widzieliśmy". Tak, czy siak, wydaje mi się, że film jest warty obejrzenia. Nawet jeżeli ma się zwracać uwagę wyłącznie na zdjęcia, kostiumy i grę Kristen Stewart (nie jestem fanem gry dzieci) :). 6/10
A ja się ośmielę nie zgodzić. Film świetnie pokazuje jak Diana koncentrowała się jedynie na swoich problemach, jak karykaturalnie widziała rodzinę królewską. Widać jej zmęczenie i problemy psychiczne. Omamy wywołane depresja paranoidalną i stan tzw. spadku spowodowany dwubiegunowością. Czuć to na ekranie i sorry, że szaleństwo było dla ciebie takie nudne i smutne...
Mnie też ani nie przekonała ani Stewart, ani film. Męczący i nijaki. Rola Diany przerysowana. Zdecydowanie nie - zawiodłam się.